„Godzinę dłużej” – list otwarty do polskich instytucji kultury.

Godzina 18:00 – w jej okolicach swoje drzwi zamyka wiele polskich instytucji kultury. Jest to przypadłość dużych i małych muzeów czy galerii sztuki, od wielkiego gmachu Muzeum Narodowego, po dwupokojowe Muzeum Drukarstwa Warszawskiego. Sprawa na pierwszy rzut oka błaha, może być symptomem bardzo niezdrowej choroby, jaka trapi nasze społeczeństwo – gnuśności.

Instytucje kultury na celu mają tę kulturę szerzyć. Kto ma jednak być jej odbiorcą, skoro przeciętny Polak siedzi w pracy do godziny szesnastej, czy siedemnastej? Po wyjściu z miejsca zatrudnienia kieruje się w stronę domu, czasami wkraczając do sklepu po szybkie zakupy. Chwila odpoczynku i zjedzenie obiadu odnawia siły, lecz jak można je spożytkować, jeśli wszystko jest zamknięte?

Po godzinie osiemnastej Polaków zapraszają kluby, bary oraz sofa z telewizorem odbierającym transmisję meczu piłkarskiego. Wydłużenie lub przesunięcie w czasie godzin otwarcia pozwoliłoby muzeom i galeriom na stanowienie większej konkurencji dla brei, jaką jest łatwo dostępna kultura masowa.

Godziny otwarcia, początkowo wydające się nieistotnymi, mogą być jednym z narzędzi służących do walki z rozlazłością, jaka zaistniała wśród naszej społeczności. Poszukiwanie prostych metod, które umożliwiłyby przybliżenie kultury ludziom, jest kluczowe w osiągnięciu ozdrowienia, oczytania czy obycia.

Metodologia obrana przez wiele organizacji, które stawiają sobie na cel rozpowszechniać sztukę, zbyt często skupia się na pompatycznym precedensie. Nie przyciąga ona ludzi, a służy kreowaniu własnego, wywyższonego wizerunku. Czasami, zamiast publicznych odczytów poezji przy winie, wystarczy postawić budkę z napisem „wymiana książek”. W taki sposób, w miejscu jednego wygłoszenia tekstu, pojawi się obieg różnych tytułów, w rękach różnych odbiorców.

Proste rozwiązania mogą być bardzo zachęcające dla wszystkich grup odbiorców. Wystarczy szczypta kreatywności, by doprawić wydarzenie o odrobinę drobnego gustu. Dmuchane zamki, których charakterystyczny zapach czuć na wielu festiwalach, można zamienić na wiele tańszych i prostszych do zorganizowania aktywności pobudzających wyobraźnie. Sztalugi z materiałami rzadziej spotykanymi w zwykłych domach – węglowymi kredkami czy farbami olejnymi, mogą pozwolić dziecku na zabawę, stymulując jednocześnie jego rozwój. Nawet starsze osoby mogą wziąć udział w takim przedsięwzięciu, nie będąc ograniczonym do patrzenia na skaczące po rozgrzanym plastiku pociechy.

Zmiana godzin otwarcia umożliwia ludziom branie udziału w kulturze. Biblioteczki plenerowe zbliżają literaturę do zwykłego człowieka, którego odpycha przesadzona deklamacja wierszy, w gronie skupionym na sobie. Wymiana dmuchanego zamku na kreatywną zabawę, pozwala na normalizowanie tworzenia. Wszystkie te kroki, chociaż same w sobie proste, są podstawą w tworzeniu aktywnego społeczeństwa, które wspólnie zbiera rozwijające doświadczenia.

Wszelkie wydarzenia kulturalne – festiwale, wystawy i spotkania, zostawiają po sobie odbicie w świadomości zbiorowej. Czy chcemy, aby tym odbiciem były prostackie dmuchańce gminnych imprez,  czy pretensjonalność plenerów artystycznych oblanych winem? Czy chcemy, by człowiek zapamiętał, że łatwiej było mu dojść do baru, niż do muzeum?

Proste, ale kreatywne rozwiązania, które wy – muzea, galerie, domy kultury, biblioteki czy kina, zaproponujecie, zadecydują, czy wyzdrowiejemy ze śmiertelnej gnuśności, na którą nie ma innego lekarstwa.


Prywatne galerie mają większe zbiory niż państwowe…

Podziel się swoją opinią mediami lub drogą mailową.

Jesteśmy otwarci na współpracę.